Spożywanie posiłków przez dziecko w krzesełku do karmienia przypomina czasem nieustanną walkę pomiędzy łyżeczką, jej zawartością, a dzieckiem. Maluch poznaje nowe smaki, i nie wszystkie przypadną mu do gustu. W takim przypadku niemowlak zwykle pluje pokarmem doprowadzając zmęczoną Mamę do rozpaczy bo przygotowany posiłek kończy na ubrankach dziecięcych, na krzesełku do karmienia i podłodze. Wszystko dookoła pogrąża się w chaosie żywieniowym i bałaganie. Co zrobić by uniknąć takich sytuacji? jak uniknąć góry prania i bliskiej przyjaźni z odplamiaczem?
Śliniaczki chronią ubranka
Z pomocą przychodzą nam wszelkie śliniaki niemowlęce. Najprostsze śliniaki wiązane są na karku za pomocą tasiemki, wykonane z tkaniny dwustronnej. Jednak niezabezpieczona folią powierzchnia śliniaka przepuści z łatwością płyn, i ubranka i tak się wyplamią. Poza tym, zawiązywanie maluchowi kokardki na szyi też nie należy do prostych czynności, bo zazwyczaj niemowlę sobie tego nie życzy.
Inne fasony śliniaków zakładają prostsze zapięcie na praktyczne rzepy i podszycie ceratką ochronną. To doskonały pomysł. Im śliniak większy, tym lepiej dla ciuszków dziecka i mniej pracy dla nas. Ceratka chroni ubranko przed zabrudzeniem. A zakładanie i zdejmowanie śliniaka na rzep nie stanowi problemu i nie zabiera zbyt wiele czasu.
Śliniaki z pomysłem
Niebywale pomysłowym rozwiązaniem są śliniaki z kieszonką. To rozwiązanie dla dzieci ulewających, wymiotujących. Specjalnie wyprofilowana kieszonka z przodu śliniaka wyłapuje to, co wylatuje z buzi niemowlaka, ułatwiając nam późniejsze sprzątanie i pranie.
Nie trzeba dodawać, że śliniaków należy mieć przygotowanych kilka. Po każdym posiłku wybrudzony śliniak trafia do pralki zamiast ubranka.